- Kot Szeptuchy. Leciwej zielarki, co chodzi z nią blekot zbierać w południe i łasi się do nóg starej, kiedy ta wierzbowe witki pali tuż przed wstaniem słońca. Zagląda z belki nad powałą, gdy korę z oczaru kobiecina maceruje i na boleści pod żebrami nakazuje pić. Kot starej Babki wie, które zioła dobre i na co.Widać to chyba dobrze w jego zielonych oczach, co wiele tajemnic kryją.
- Deszcz zaprasza do ogrodów ślimaki i dżdżownice, piołunom i dziewannom wśród grządek z warzywami stroszy spódniczki. Wtedy z zacienionych kątów w ogrodach wychodzą anioły grządkowe. Zielone mają pióra, zielono im w głowach i każdym dotknięciem zieleniej czynią w ogrodach.Ot bajeczka na dobranoc. Ale anioł jak najbardziej prawdziwy
Yorki to uroczyska same w sobie. Miały być w piżamkach, miały być zabawne i do zawieszenia w sypialni. Myślę, że takie właśnie są. I za każdym spojrzeniem będą przywodzić dobre myśli przed zaśnięciem.
Pustynna dziewczyna jest zawieszona gdzieś między myślami i światami. Ponieważ kreuję teraz jakieś byto-przestrzenie, to bardzo mocno rozumiem ten stan. Być tu i teraz, a jednocześnie setki kilometrów dalej
Lubię ten czas, kiedy ogród daje jeden z najpiękniejszych występów w sezonie letnim. Bisom i owacjom na stojąco nie ma końca. Piwonie i róże. Róże i piwonie. Kiedy jedne kończą grać przedstawienie, drugie wkraczają na scenę. Nietrudno było mi więc wczuć się w zlecenie namalowania jednej z nich na kurtce. Cyzelowałam ją dwa dni i mam nadzieję, że Wam spodoba się równie bardzo, jak mnie.
Skrzydlata w stylu Pani F. W mocniejszych kolorach, trochę przetarta. Umalowana na desce, której faktura ładnie koreluje z farbą. Tajemniczo miga złotymi przebłyskami w skrzydłach.
Kapka glamu, szczypta tajemniczości i sporo klasycznego uroku. Czerń, biel i płatki złota. I ta urocza podglądaczka. Niby skromna paleta kolorystyczna, ale moc jest, myślę.
Czerrrrrwiec, tuż po wiankach. Czyli tanecznym krokiem wchodzimy w okres ślubny. I rocznicowy. A cóż lepszego zrobić sobie w prezencie niż pamiątkowy portret z drugą połówką. Po kilku ładnych latach małżeństwa, człowiek niejedno już wie, niejedno już widział i bardzo wiele wspólnie przeżył. Dlatego na tych portretach to różnie się wychodzi ;).
Państwo Kurkowie znów wzięci na tapet, dostojni i romantyczni. Tym razem w kapeluszu Pani Kurki urocze maki. W klimacie sielskich, dawnych czasów, który jest mi bardzo bliski, dobrze pamiętam niedzielne popołudnia w babcinym ogrodzie. Wszyscy na kocach, kompot i ciasto z kruszonką. Mam nadzieję, że jego odrobinę przemyciłam w swojej pracy.
- "Dla całego świata możesz być nikim, dla kogoś możesz być całym światem."Cytat tak wyświechtany, jak nasza, domowa wersja książki o Małym Księciu, a jednak za każdym razem, kiedy go czytam uderza mnie siła tej prostej prawdy.
W świecie coraz bardziej zradykalizowanym. W świecie prostego i wciąż upraszczanego, migającego przekazu. Jest ON. Strażnik metafor, którego orężem jest symbol, o zgrozo, interpretowany na przeróżne sposoby. Mały, wątły chłopiec i jego nieodpowiednie dla dorosłych pytania. Zamyślony, skupiony. Jest nam bardzo, bardzo potrzebny, bo nawet dzieci w tym świecie są już powoli dorosłe.
Panna - kameleon, zmieniająca kolory w zależności od światła, w jakim się pokazuje. Przywodzi na myśl słońce i egzotyczne plaże. Będzie idealną lokatorką pewnej kobiecej sypialni, w której współgrają podobne do tych w tle obrazu motywy.
- Oset. Carduus L. - jak mu na drugie (szpanerskie - zagraniczne) imię. Kłujący jegomość, co to strasznie się panoszy jak już tylko wyrośnie niepostrzeżony na rabacie. Ładny może, ale nieprzyjemny w obejściu, więc usuwa się najczęściej takiego delikwenta brutalnie. Niby pożytku żadnego, bo swoim ostrym usposobieniem zraża szybko, ale... Czy wiecie, że jeszcze nasze babcie używały odrobiny maceratu z Ostu do przyspieszania procesu wyrabiania sera białego. Mleko też szybciej dzięki kilku jego kropelkom się zsiadało. Pozbawione kolców łodygi są bardzo smaczne, a i mają właściwości antyseptyczne i oczyszczające. Podobnie jak jego daleki kuzyn - ostropest plamisty doskonale regeneruję wątróbkę. Natomiast kwiaty są niezwykle miododajne i zapewniają sporo pożywienia pszczółkom. Wiedzieliście? Ja też nie. Jednak mam w domu aspirującego zielarza, z którym wspólnie odkrywamy tajniki działania roślin, otaczających nas najbliżej. I już szykujemy z moją starszą pociechą starą, żeliwną wannę pod letnie, ziołowe kąpiele.A oset? Jak to oset. Wyrósł niepostrzeżenie na stoliku Pani Ewy i jedzie na jej taras. Tam będzie się pięknie panoszył.
Powstała na prośbę jednej z moich ulubionych klientek, której dom jest kolorowy, niespójny i spójny zarazem i wyjątkowo oryginalny. Trochę pracy kosztowało mnie cyzelowanie tej uroczej kobietki, ale efekt jest przyjemny dla oka. Myślę, że wpisze się w klimat toskańskiego pokoju.
Malowałam ją w czasie deszczu. Być może dlatego jest tak kolorowa i intensywna. Lubię takie wyraziste projekty, które wyróżniają każdą stylizację.
Przedstawiam dziś twarzo-stolik. Razem ze zleceniem na obraz, pasujący do toskańskiej komody i szafy wpadł do mnie kilka tygodni temu. Po szczegółach uzgodnionych w kwestii obrazu, Ewa rzekła: "A poszalej se z tym stolikiem". No to zaszalałam i wykorzystałam taki oto motyw. Kolorystycznie będzie się spinał z pracą i pozostałymi elementami. Sprawa wydawała się banalna – ot kilka geometrycznych buziek, tymczasem wykonanie zajęło mi kilka wieczorów. Ale dochodzę do wniosku, że taki niezbędny niezbędnik, to powinna posiadać każda kobitka. Dlaczego? Bo zgrabny, stabilny i pomocny w wielu kwestiach.
Stolik - pomocnik. Ciut boho, może odrobiny "bali style", kapka glamu w złotych płatkach. A to wszystko na bazie zupełni upcyklingowej konstrukcji. Stary taboret oddany mi kiedyś przez kogoś i zdemontowana tacka do serwowania pizzy nabyta na pchlim targu. Motyw liści palmowych jakoś wskoczył sam, kiedy otworzyłam puszkę farby oliwkowej. Płatki złota pasują do tego zestawu chyba idealnie
- Anioły deszczowe są mi chyba najbliższe. Z wiecznie powalanymi błotem rąbkami sukienek. Skryte pod daszkiem, o który bębnią miarowo krople, przycupnięte na okiennym parapecie, zerkające z kącika, w którym suszą się wczoraj porąbane i pachnące szczapy do kominka. Zielono im w duszach, a w mokrych piórach kolorowo. Suszą deszczowe myśli tylko po to, by zaraz znów wystawić swoje główki wprost w siarczyste strugi.Tego schowałam w niewielkiej szufladzie wraz z białym kocurem, bo znów chciał dać dyla do ogrodu, w którym rozhulała się ulewa. Na razie siedzi grzecznie, ale jak długo?
Kurteczka w folkowym wydaniu, którą zamówiła mama dla córki. I najpierw to mama właśnie mi zapozowała w ogrodzie. Obdarowana podobno zadowolona. A jednorożec chyba jeszcze wskoczy na inne prace.
Te królisie wskoczyły w elegancką ramę, którą specjalnie dla nich odnowiłam. Stara rama została przeze mnie oczyszczona i pobielona na życzenie, a potem ciut spatynowana. W podobnych, delikatnych tonacjach kolorystycznych przedstawiają się królisie - uroczo sielskie w i rustykalne.
Sielski klimat udzielił mi się na tyle, że jeszcze jeden polny anioł z kotem wskoczył pomiędzy pędzle. Pomiędzy grządki też, bo zasilony ostatnim deszczem ogród wybujał jak na sterydach i nie wiem, gdzie nożyce do przycinania utknąć.
Kocham deszcz. Zwłaszcza ten majowy, który tak łakomie jest chłeptany przez wszystko, co dopiero skiełkowało, rozkwitło, czy w pełni rozwinęło liście. Za każdym razem, kiedy wyglądam przez okno przybywa za jego sprawą zieleni w ogrodzie. Wczoraj wysiałam wprost pod jego pierwsze krople trochę warzyw i kwiatów. Dziś leje na całego, więc tylko przez okno wystawiam twarz na wilgotne podmuchy i wyglądam polnych aniołów, pląsających wśród grządek. Dobrze wiem, że takie istnieją, bo kto inny wczoraj zawrócił stado ślimaków, urządzające sobie wyścig do moich sadzonek z ogórkami? Kto podparł jarzębinę, kiedy szalejący nocą wiatr próbował ją złamać? To wszystko robota polnych aniołów. Dlatego jednemu dziś poświęciłam cały dzień. Jest sielski i wiejski, trochę zmęczony i caluśki w kwiatach.
Ten elegant chodził za mną długo. Nie wiedziałam tylko, w jakiej formie chciałabym go uwiecznić. Kiedy w ręce wpadła mi kolejna stara konewka - wszystko stało się jasne. Prezentuje się