Tworzę, Odkrywam, Inspiruję…

rozgość się i czerp dowoli!

filtruj po typie pracy

Filter by

Filtruj po Tematyce ogólnej

Filter by

Filtruj po tematyce szczegółowej

Filter by

  • Najbardziej chyba na świecie lubię pracę z przedmiotami codziennego użytku. Rzeczami osobistymi. A nie ma chyba czegoś bardziej bliskiego, niż ulubiona kurtka dżinsowa. Często kupujemy je na długie lata, nosimy do przetarcia w newralgicznych miejscach. Kiedy ktoś powierza mi taką kurtkę, czuje ogromną presję i odpowiedzialność, ale też niezwykła mobilizację. Bo oto mój malunek będzie wędrował z daną osobą w codzienność. Tym razem przedstawiam niezwykle słoneczną dziewczynę, skąpaną w intensywnych kolorach. To turystka, rządna przygód. Tak konkretna kurtka z pewnością obejrzy kawałek świata.

  • Oset. Carduus L. - jak mu na drugie (szpanerskie - zagraniczne) imię. Kłujący jegomość, co to strasznie się panoszy jak już tylko wyrośnie niepostrzeżony na rabacie. Ładny może, ale nieprzyjemny w obejściu, więc usuwa się najczęściej takiego delikwenta brutalnie. Niby pożytku żadnego, bo swoim ostrym usposobieniem zraża szybko, ale... Czy wiecie, że jeszcze nasze babcie używały odrobiny maceratu z Ostu do przyspieszania procesu wyrabiania sera białego. Mleko też szybciej dzięki kilku jego kropelkom się zsiadało. Pozbawione kolców łodygi są bardzo smaczne, a i mają właściwości antyseptyczne i oczyszczające. Podobnie jak jego daleki kuzyn - ostropest plamisty doskonale regeneruję wątróbkę. Natomiast kwiaty są niezwykle miododajne i zapewniają sporo pożywienia pszczółkom. Wiedzieliście? Ja też nie. Jednak mam w domu aspirującego zielarza, z którym wspólnie odkrywamy tajniki działania roślin, otaczających nas najbliżej. I już szykujemy z moją starszą pociechą starą, żeliwną wannę pod letnie, ziołowe kąpiele.
    A oset? Jak to oset. Wyrósł niepostrzeżenie na stoliku Pani Ewy i jedzie na jej taras. Tam będzie się pięknie panoszył.

  • Stolik - pomocnik. Ciut boho, może odrobiny "bali style", kapka glamu w złotych płatkach. A to wszystko na bazie zupełni upcyklingowej konstrukcji. Stary taboret oddany mi kiedyś przez kogoś i zdemontowana tacka do serwowania pizzy nabyta na pchlim targu. Motyw liści palmowych jakoś wskoczył sam, kiedy otworzyłam puszkę farby oliwkowej. Płatki złota pasują do tego zestawu chyba idealnie

  • Stolik – pomocnik. Składany, drewniany mebelek z poręcznym blatem. Trafił do mnie poprzecierany i z uszkodzoną blokadą nóżek. Blat został oczyszczony i przyozdobiony geometrycznym malunkiem sowy. Nogi otrzymały czarny kolor, a blokada już działa. Myślę, że powstał naprawdę ciekawy mebel, który w razie konieczności staje się też świetną dekoracją ściany.

  • Przedstawiam dziś twarzo-stolik. Razem ze zleceniem na obraz, pasujący do toskańskiej komody i szafy wpadł do mnie kilka tygodni temu. Po szczegółach uzgodnionych w kwestii obrazu, Ewa rzekła: "A poszalej se z tym stolikiem". No to zaszalałam i wykorzystałam taki oto motyw. Kolorystycznie będzie się spinał z pracą i pozostałymi elementami. Sprawa wydawała się banalna – ot kilka geometrycznych buziek, tymczasem wykonanie zajęło mi kilka wieczorów. Ale dochodzę do wniosku, że taki niezbędny niezbędnik, to powinna posiadać każda kobitka. Dlaczego? Bo zgrabny, stabilny i pomocny w wielu kwestiach.

  • Przedstawiam stolik, który długo czekał na swój moment. Miałam na niego wiele pomysłów. Miał być kolor czarny i motyw astralny. Tło białe, a do niego kociej buźki kawałek. Potem wpadłam na kolor łososiowy, do którego domalować chciałam trochę roślinności. Ale, kiedy tak wczoraj patrzyłam na mój zasypany świat, zupełnie zrezygnowana, bo to przecież lata świetlne miną nim znów położę się na zielonej trawie, moją uwagę przyciągnęła ćma przy oknie. Albo jakaś wariatka łyknęła za mało melatoniny i obudziła się za wcześnie, albo wiosna idzie. Uznałam, że to drugie. I tak ćma - proroczka stała się bohaterką malunku. Delikatne beże, trochę szarości i kilka mocniejszych muśnięć. Piękny owad. Królowa nocy. Idealnie wpasuje się w stylizacje boho, we wnętrza z rustykalnymi akcentami lub klasycznie urządzone przestrzenie. Ćma, jak to ćma, przy zapalonej lampce potrzyma książkę wieczorową porą, podsunie pod nos kubek z ciepłą herbatą, czy talerzyka z ciastkiem popilnuje. Bo to ćma pomocnica jest.

  • Meble są obecnie najczęściej wykonywane z płyty MDF. Choć często mówi się o tym materiale z pogardą, przeciwstawiając go drewnu, to ja uważam, że estetycznie wykonany mebel z tworzywa zawsze można odrestaurować i na nowo zaaranżować. W tym wypadku zwykła biała szafka zużyła się już nieco, farba poodchodziła z boków, nóżki były odrapane. Dzięki zielonej farbie w chłodnych, niebieskich nutach dostała nowe życie. Fronty uzupełniłam o malunek uwielbianych przez właścicielkę magnolii.

  • Bezbarwna, bezosobowa szafka sosnowa. Taka była. Ode mnie otrzymała czarny płaszczyk, wyższe pantofle i intensywnie czerwoną, makową sukienkę. I elegancka, i rustykalna. Szafka z pewnością ożywi każde pomieszczenie i nada mu sielskiego charakteru.

  • Tym razem niepozorna, sosnowa szafeczka zamienia się w stylową komódkę. Wzrostu przydały jej finezyjne nóżki, wybarwione drewno korpusu zamieniłam na szaro-kremowe ombre, blat odświeżyłam. Na to wszystko wskoczył różowy jegomość, który stroszy piórka i zadaje wraz z komódką szyku.

  • To od początku miał być warzywnik w stylu poetyckim. Rustykalny, w brzechwowym klimacie: "Na straganie, w dzień targowy..." Ale mnie poniosło chyba i raczej zaśpiew idzie na nutkę: "I co ja robię tu". Z drugiej strony Pan Pomidor wygląda, jakby potknął się o tyczkę, bo przedrzeźniał ogrodniczkę i teraz nogi za pas. A Buraczek może właśnie szuka słów, żeby wykręcić się od wyznania: "Mój Buraczku, mój czerwony, czyżbyś nie chciał takiej zony?" A kukurydza? A kukurydza ma to chyba w czterech ziarenkach i ćwiczy ZEN.

  • Uroczy stoliczek, który wśliznął się niepostrzeżenie między inne projekty. Strasznie tęskniło mi się za kreacją mebli. I ten tutaj jest taką małą zapowiedziajką meblowej serii.
    Jako, że szałwiowy szał zapanował wszędzie, to i ja zapragnęłam pobawić się tym kolorem, który idealnie gra z czyściutkim drewnem. Stolik, tudzież pomocnik, przytargałam ostatnio z innymi dobrociami. Został rozkręcony i pozbawiony brązowego płaszczyka. W zamian ma delikatnie zielonkawe nożęta i gładkie blaty. Ale, co by to była za stylizacja, gdybym nie pokombinowała trochę. Stąd dodatkowa półka, a na niej koszyk wiklinowy - taka mini szuflada. No i pędzlem też coś pomyrdać musiałam. Garstka rumianków wydała mi się idealna do tej całej sielskości. A właśnie. W zależności od zestawienia może być sielsko, może być w klimacie boho. Spójrzcie tylko jak świetnie mebel koresponduje z naturalnymi elementami.

  • Szaraczek z mydełkiem, radośnie pluskający się w wodzie. Czyścioch jakich mało. Zapewne futerko szykuje na jakąś specjalną okazję. Idealny do dekoracji łazienki.

Tam, gdzie wyobraźnia nie ma ograniczeń

chata pełna pomysłów