- Anioły deszczowe są mi chyba najbliższe. Z wiecznie powalanymi błotem rąbkami sukienek. Skryte pod daszkiem, o który bębnią miarowo krople, przycupnięte na okiennym parapecie, zerkające z kącika, w którym suszą się wczoraj porąbane i pachnące szczapy do kominka. Zielono im w duszach, a w mokrych piórach kolorowo. Suszą deszczowe myśli tylko po to, by zaraz znów wystawić swoje główki wprost w siarczyste strugi.Tego schowałam w niewielkiej szufladzie wraz z białym kocurem, bo znów chciał dać dyla do ogrodu, w którym rozhulała się ulewa. Na razie siedzi grzecznie, ale jak długo?
To jest Figa. Figa wskoczyła w petunie i nie chce z nich wyjść. Psinka upatrzyła sobie ulubione miejsce wśród kwiatów i wyleguje się tam w słoneczne dni. Dlatego tak właśnie została namalowana, wśród letnich petunii.
Pustynna dziewczyna jest zawieszona gdzieś między myślami i światami. Ponieważ kreuję teraz jakieś byto-przestrzenie, to bardzo mocno rozumiem ten stan. Być tu i teraz, a jednocześnie setki kilometrów dalej
- Leśna nimfa i jej kociak prezentują się w porannej mgle. Panna jest upominkiem i trafiła do domu, w którym już jest jedna "rogata" dziewczyna. Więc będzie komplecik.
Czyż nie uroczy? Wskoczył na stare drewno spryciarz i podgląda, czy kurkom nie zostało trochę ziarna do podziubania. Drewno docięte w kształt deski do krojenia, z zewnętrznym frezikiem.
Tym razem katalońskie rewiry z niekwestionowanym mistrzem surrealizmu. Na takie zapotrzebowanie nie mogłam nie odpowiedzieć, bo fanką Salvadora jestem wierną. To jeden z prekursorów sztuki użytkowej, więc myślę, że nie miałby nic przeciwko mojej kurteczce, wykorzystującej dość swobodnie motywy z jego prac.
Znów Frida u mnie przelotem. Przyniosła leciutki powiew lata i silną nadzieję na rychłą wiosnę. Uwielbiam to jej wcielenie. Tyle w niej dobrej energii, aż chce się ruszyć w drogę. Nie przypadek, że drugi raz maluję ją dla kogoś, wybierającego się w poszukiwaniu słońca.
Skrzydlata w stylu Pani F. W mocniejszych kolorach, trochę przetarta. Umalowana na desce, której faktura ładnie koreluje z farbą. Tajemniczo miga złotymi przebłyskami w skrzydłach.
Drewniana skrzynka, którą stworzyłam specjalnie na biżuteryjne skarby. Określały ją tylko kolorowy. To w nie wpisałam postać tajemniczej dziewczyny. Taki detal może cudownie zbudować aranżację i z pewnością nie zostanie niezauważony.
Tej dziewczynie dałam na imię Aisza. Inspirowałam się jednym ze słynniejszych zdjęć, przedstawiających młodą dziewczynę spowitą szatą, w której twarzy błyszczą jedynie oczy. Skrzynka tym razem znalazła zastosowanie do przechowywania kluczy.
Kolory, wzory, zieleń i złoto. No nic nie poradzę, że lubię taki przepych. Takie bogactwo detali. Dziewczyna zainspirowana afrykańskimi klimatami i pełnymi fantazji tkaninamitam popularnymi.