Kurka - kafka! A nawet kawka. Czyli kurka, zapraszająca na dobrą kawkę. Wiadomo przecież, że czas na dobrą, małą-czarną jest zawsze. Kurka przyozdobi kuchnię i tam będzie reklamować pyszną kawę przygotowywaną przez właścicielkę :)
Malunek na kurtce inspirowany zdjęciem, które przerobiłam, zgodnie z życzeniem, w kosmiczno-galaktycznym klimacie. Kurtka osobista, bo malunek przedstawia jednego z synów jej właściciela. Drugi potomek wykonał zdjęcie, które było do niego inspiracją :). A wszyscy razem, to moi najbliżsi, więc się postarałam.
Pracowici gospodarze wyszli w pole, żeby sprawdzić, czy zboże równo wschodzi
. Tym razem wskoczyli w starą, wyskrobaną ramę i zadają szyku w obejściu. Bo dobra stylówka, nawet w zagrodzie jest ważna :)
Drzwi. Mebel to, czy nie? Nie wiedziałam, gdzie je wcisnąć, więc upchnęłam je w tej kategorii. Te konkretne zostały uszkodzone, a że były od kompletu, to właścicielka nie chciała ich wymieniać. Tak powstał uczynienia z nich elementu aranżacji wnętrza. Pasują motywem i kolorem, a jednocześnie pięknie się wyróżniają.
Ten wyluzowany gość wpadł do mnie wraz z pierwszym dniem wiosny, zwiastując słońce i cieplejsze dni. Koleżka jest totalnie wyluzowany i totalnie dopasuje się do każdej przestrzeni. Choć żółty na żółtym tle, to jest bardzo widoczny, a do tego wywołuje uśmiech na każdej twarzy. W gratisie.
Piękna i eteryczna. Z tą magnolią... w muślinowej bieli. No, czy to takie uroczysko może komuś zagrozić? Ha, ha. I tu Was mam, bo to istny meblarski koń trojański. I to skonstruowany przez samego Rubika. Zmyślne podstępstwo. Bo taka kostka, to wiadomo od razu, że będzie bolało. A to cacuszko? Urocze, drewniane. Przy czym szprosów nie zdemontujesz, bo sklejone z szybkami, półeczki przodem nie wyjmiesz, a plecki wżęte po same trzosy zszywkami szatańskimi. Co odlepisz, to nie przylepisz tak samo. Zacieki wychodzące nawet przez bloker. Istny karnawał. Ale udało się ułożyć małą złośnicę. Może po prostu była ciut zaniedbana i drzazgami straszyła.
Kiedyś wisiały niemal w każdym pokoju stołowym. Teraz już z rzadka da się je spotkać w domach naszych dziadków. Monidła. Sentymentalne fotografie z "podmalowanymi" elementami. Dostała prośbę o portret kurzej parki, właśnie stylizowany na dawne monidło. Jest zrobiony z przymrużeniem oka, ale myślę, że charakter tamtych obrazów oddaje.
Państwo Kurkowie w innym wydaniu, choć równie dostojni i romantyczni. Klimat sielskich, dawnych czasów jest mi bardzo bliski, dobrze pamiętam niedzielne popołudnia w babcinym ogrodzie. Wszyscy na kocach, kompot i ciasto z kruszonką. Mam nadzieję, że jego odrobinę przemyciłam w swojej pracy.
Bardzo lubię personalizować galanterię. Za sprawą unikalnego malunku tworzę bowiem unikatowy dodatek, który każdą stylizację uczyni wyjątkową. Struktura farby, odbijająca światło wyraźnie różni się od nadruku, skupia na sobie uwagę. To taki mały kawałek sztuki w casualowym wydaniu. Tym razem wpadł mi w ręce świetny plecak. Dobrej marki, solidnie wykonany, z nakrapianego dżinsu w ciut vintygowym stylu. Dobrałam do niego intensywny kolorystycznie malunek, aby korespondował z jego charakterem. Całość wygląda spójnie i bardzo stylowo.
Ręcznie zdobione przedmioty podkreślają indywidualny charakter przestrzeni. Ożywiają ją i sprawiają, że jest bardziej "nasza". Malowane poduszki to świetny patent na wkomponowanie nietuzinkowych przedmiotów w nasz domowy świat. Tym razem wskoczył na poduchy motyw inspirowany pracami S. Lind. Idealnie wprost wpisują się w stylistykę mojego wypełnionego wszystkim wnętrza. Dodatkowo bawełna o grubym splocie prezentuje się bardzo elegancko.
Przedstawiam Wam wyjątkową półkę. Wyjątkową z dwóch powodów. Po pierwsze wykonana jest z jednej z szuflad starego kredensu. To ten byfyj, którego nie udało się już uratować w całości. Zachowałam jego poszczególne elementy, by nie zmarniały na jakimś PSZOKu, a żyły dalej. Druga przyczyna jego wyjątkowości – malunek. Otóż proste, inspirowane etnicznie motywy obrazy kluły się w mojej głowie długo i jestem przekonana, że rozkwitnie ich więcej. Tymczasem przedstawiam dziewczynę z kotem, który tylko czeka na poranny udój, by pochlipać trochę ciepłego mleczka. Malunek wykonałam na nowych pleckach, dociętych specjalnie do szuflady. Zamontowałam też dolną poprzeczkę, by półka mogła służyć do podtrzymywania talerzy, przypraw lub innych przedmiocików.
To jest Figa. Figa wskoczyła w petunie i nie chce z nich wyjść. Psinka upatrzyła sobie ulubione miejsce wśród kwiatów i wyleguje się tam w słoneczne dni. Dlatego tak właśnie została namalowana, wśród letnich petunii.