Autor: |Kategoria: Chata w podróży|Ostatnia Aktualizacja: 2025-03-14|

Stara plotkara

Wenecja jest jak stara dama, której arystokratyczne urodzenie zdradza pozornie zadbana powierzchowność. W pełnym słońcu zza fasady elegancji i przepychu spozierają na nas jednak zmurszałe tynki, obsikane przez setki turystów zaułki, a ostry zapach stęchlizny kłuje w nozdrza. Ale nich tylko się ściemni. Niech vaporetta, kursujące po Canale Grande wywiozą większość rozwrzeszczanych turystów. Niech zapalą się przytłumione światła. Wówczas nasza dama wygodnie rozsiądzie się i zdejmie swój wymuszony uśmiech przyklejony rankiem. Wtedy też dostrzeżemy w niej kobietę pełną wysublimowanego uroku, zmysłową gawędziarę, która wyszepcze nam do ucha niejedną historię z pieprzykiem. A jeśli sprzyjać nam będzie los i po gwieździstym niebie nocy powędruje księżyc czerwcowej pełni, to starsza pani nie oprze się pokusie zanurzenia stóp w Adriatyku. Wtedy to wody przypływu zaleją Plac Świętego Marka, odbijając w swej toni światła najpiękniejszego salonu Europy, jak nazywał to miejsce Napoleon.
I nie wiem, jak to się stało ale to, co widziałam i czułam, w swoim obiektywie uchwycił mój mąż… Może dlatego, że największy banał na świecie, mówiący o tym, że Wenecja jest miastem dla zakochanych, to prawda?